Jota-jotka
51,4 tys.

Przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego”

„Gdy pójdziesz przez wody, Ja będę z tobą, i gdy przez rzeki, nie zatopią ciebie. Gdy pójdziesz przez ogień, nie spalisz się, i nie strawi cię płomień” (Iz 43, 2).

One są wręcz godne pozazdroszczenia:

„Niewielkie bowiem utrapienia naszego obecnego czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku” (2 Kor 4, 17).
Te biblijne wersety wstrząsają naszym pojmowaniem cierpienia. Smutna konsekwencja grzechu staje się chwalebnym przywilejem przyjaciół Jezusa. Chodzi tu przede wszystkim o udręki prześladowania, ale również inne cierpienia mogą przyczynić się do naszego uświęcenia.

„Przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego”

Choroba, wypadek, trauma psychiczna, cierpienie nie oszczędza nikogo: dorośli i dzieci, bogaci i biedni, chrześcijanie i poganie, święci i grzesznicy. Nawet zwierzęta nie są oszczędzone. W jaki sposób te ludzkie krzyże mogą mieć udział w pasji Pana? Na jakiej podstawie uważamy, że Bóg wybrał je jako środek umożliwiający Mu świadczenie miłosierdzia?
Odrzućmy najpierw stereotyp o niezdrowym stosunku do cierpienia, rzekomo właściwy chrześcijaństwu. Oczywiste jest, iż ból musi być zwalczany. Benedykt XVI napisał: „Oczywiście należy robić wszystko, co w naszej mocy, aby cierpienie zmniejszyć: zapobiec, na ile to możliwe, cierpieniom niewinnych, uśmierzać ból, pomagać w przezwyciężeniu cierpień psychicznych. Są to obowiązki wynikające zarówno ze sprawiedliwości, jak i z miłości, które wchodzą w zakres podstawowych wymagań chrześcijańskiej egzystencji i każdego życia prawdziwie ludzkiego” (Spe Salvi, 36).
Nikt jednak nie jest w stanie odciąć źródła cierpienia, jakim jest zło. Zmartwychwstanie rodzi w nas nadzieję radykalnego uzdrowienia, jednak ciągle jeszcze nie jest ono całkowite. Jakiekolwiek byłyby nasze wysiłki mające na celu złagodzenie cierpienia, ono wciąż istnieje.

„Przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego”

Odrzućmy najpierw odwieczny błąd: kto cierpi, pokutuje za swoje winy i jednocześnie przybliża się do Boga. Nawet jeśli tak się dzieje, to źródłem owych „korzyści” jest nie tyle cierpienie, co sposób w jaki jest ono przeżywane. Jednak wyczerpanie spowodowane długą udręką może rodzić iluzję pokoju duchowego. W rzeczywistości często jest to spokój spowodowany rezygnacją, poddaniem się. Bowiem dusza pozostając więźniem cierpienia myśli, że Bóg jest jedyną ucieczką i uznaje ową apatię za duchowy pokój. A przecież wyznacznikiem wzrostu duchowego jest jedynie ćwiczenie się w wierze i pełnienie uczynków miłosierdzia. Dlatego duchowe owoce cierpienia mogą zostać zebrane o wiele później (pomyślmy o kalectwie). Mogą nawet pozostać niewidoczne ( pomyślmy o bolesnej agonii otwierającej Serce Jezusowi). Cierpienie nie jest zatem samo w sobie gwarancją zbawienia. Wprost przeciwnie, w przypadku kogoś, kto nieszczerze podąża za Chrystusem, może unicestwić siły i oddalić od Boga, jak stwierdza św. Jan: „ludzie z bólu gryźli języki i Bogu nieba bluźnili za bóle swoje i wrzody, ale od czynów swoich się nie odwrócili” (Ap 16, 10-11). Cierpienie powoduje, że człowiek staje się egoistą. Bowiem kto cierpi czuje się przymuszony, w jakimś naturalnym odruchu, do koncentrowania się na sobie i pragnie za wszelką cenę ocalić własny dobrostan. Obojętność wobec innych wydaje mu się słuszna i niepodważalna. Nie walczy z gniewem, uważając go za usprawiedliwiony wyczerpaniem. Krótko mówiąc, dla tego, kto cierpi, egoizm wydaje się dopuszczalny. Jedyną zatem natychmiastową korzyścią tej próby jest uświadomienie sobie słabości swojej natury. Spójrzmy na tę kwestię w świetle Ewangelii Chrystusowej.

„Przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego”

Przyjęcie Ewangelii sercem polega na zaprzestaniu skupiania się na sobie. Budzi głęboką świadomość o Chrystusie cierpiącym, przypominając utrapionym przynależność do wspólnoty cierpiących, w której rzesze obolałych wraz z nim zwracają się ku Panu. Podstawą wyjścia z kręgu własnego ja jest kontemplacja Jezusa w Getsemani. Potworne cierpienie Pana staje się dla Niego sposobnością do całkowitego zjednoczenia swojej woli z wolą Ojca (por. Mt 26, 39) i doskonałego wypełnienia zleconej przez Ojca misji. Męka Chrystusa była niewyobrażalna, jednak Zbawiciel znalazł w pasji sposobność, aby zająć się sprawami Ojca, jak nigdy wcześniej w swoim ludzkim życiu. Modlił się za swoich katów (por. Łk 23, 34). Matkę swoją powierzył troskliwej opiece (por. J 19, 26), życzliwie potraktował dobrego łotra (por. Łk 23, 43). Wypowiedzenie słowa „Pragnę” (J 19, 28) świadczy o świadomości wypełnienia Pisma. Chrystus zatem cierpiał, nie koncentrując się na sobie, Jego dusza zwrócona była ku Ojcu - źródle siły oraz miała na względzie dobro ludzkości.
Oczywiste zatem się staje, że medytacja Drogi Krzyżowej nie powinna ograniczać się do nabożeństw w okresie Wielkiego Postu, ale należałoby rozważać ją na przestrzeni całego roku. Jednocześnie nasuwa się pytanie: jak można kontemplować postawę Chrystusa w czasie pasji i nie być gotowym do naśladowania jej? Poza tym tak wielkie cierpienie jawi się jako najwłaściwszy środek – aczkolwiek nie niezbędny – do zrozumienia tajemnicy życia synowskiego. Chrystus pojął ją dogłębnie poprzez swoje cierpienie (por. Hbr 5, 8). Czy istnieje sposób skuteczniejszy aniżeli cierpienie, aby odkryć pustkę tego świata i jego powabów? To wyjaśnia, dlaczego dotknięty utrapieniami i przeciwnościami św. Paweł nie waha się dodatkowo umartwiać swoje ciało. Utrata wzroku (por. Dz 9, 9), oścień w ciele (por. Dz 12, 7), napaści Szatana (por. Tes 2, 18) – to wszystko wskazało Apostołowi Narodów, iż zgryzota będzie jego chlebem powszednim i gwarancją powierzenia się w ręce Ojca. Cierpienie wręcz wywoływało radość, gdyż otwierało jego serce na pełnię łask. Żaden święty nie lubował się w cierpieniu, jednak wszyscy woleli cierpienie aniżeli wygodne życie, które umacnia ego i zagłusza głębokie pragnienie Boga. Jednak świadomi, że nic nie jest równie obrzydliwe jak grzech, pokochali cierpienie, ponieważ dawało im dostęp do stanu łaski, którego tak bardzo pragnęli.

„Przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego”

Wcześniej czy później, mniejsze lub większe cierpienie staje się naszym udziałem. Dla wielu spośród nas ono już jest wiernym towarzyszem i może zyskać odcień radości, o ile zdecydujemy się zrezygnować z naszej własnej woli. Jednak trzeba jeszcze uświadomić sobie, iż miłość bardziej przypomina cierpienie, aniżeli słodycz, jaką lubimy sobie wyobrażać. Będziemy musieli pojąć, dlaczego agonia w Getsemani jest bliższa doskonałemu szczęściu, aniżeli zmysłowe uniesienia będące przedmiotem naszych marzeń. Benedykt XVI wskazuje na zadziwiającą bliskość pomiędzy cierpieniem i miłością:
„Tak wypowiedziane miłości jest źródłem cierpienia, bo miłość wciąż na nowo wymaga samowyrzeczenia, w którym pozwalam się przycinać i ranić. Miłość w rzeczywistości nie może istnieć bez tego wyrzeczenia się samego siebie, również bolesnego, inaczej staje się czystym egoizmem, a przez to samo staje się zaprzeczeniem miłości” (Spe Salvi, 38).,,
Słowo Życia-marzec 2018>
Jota-jotka
Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka
,,Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka. Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie.
A teraz …Więcej
Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka
,,Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka. Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie.
A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie. Już nie będę z wami wiele mówił, nadchodzi bowiem władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie. Ale niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca i że tak czynię, jak Mi Ojciec nakazał».,,
Oto słowo Pańskie.
.:ILG:. - 30 kwietnia 2024: CZYTANIA LITURGICZNE
Jota-jotka
„Gdy pójdziesz przez wody, Ja będę z tobą, i gdy przez rzeki, nie zatopią ciebie. Gdy pójdziesz przez ogień, nie spalisz się, i nie strawi cię płomień” (Iz 43, 2).,,
×××××
Chociażby wszyscy ,,przyjaźni,, złączyli swe siły te widzialne i niewidzialne przeciw...
Jota-jotka
,,Odrzućmy najpierw odwieczny błąd: kto cierpi, pokutuje za swoje winy i jednocześnie przybliża się do Boga. Nawet jeśli tak się dzieje, to źródłem owych „korzyści” jest nie tyle cierpienie, co sposób w jaki jest ono przeżywane. Jednak wyczerpanie spowodowane długą udręką może rodzić iluzję pokoju duchowego. W rzeczywistości często jest to spokój spowodowany rezygnacją, poddaniem się. Bowiem …Więcej
,,Odrzućmy najpierw odwieczny błąd: kto cierpi, pokutuje za swoje winy i jednocześnie przybliża się do Boga. Nawet jeśli tak się dzieje, to źródłem owych „korzyści” jest nie tyle cierpienie, co sposób w jaki jest ono przeżywane. Jednak wyczerpanie spowodowane długą udręką może rodzić iluzję pokoju duchowego. W rzeczywistości często jest to spokój spowodowany rezygnacją, poddaniem się. Bowiem dusza pozostając więźniem cierpienia myśli, że Bóg jest jedyną ucieczką i uznaje ową apatię za duchowy pokój....,,
Jota-jotka
,,Cierpi każdy człowiek, jednak wydaje się, że ochrzczeni, po oznaczeniu niezatartym krzyżmem światłości, ściągają na siebie trudne doświadczenia. Jak to wytłumaczyć? Św. Piotr odpowiada:
„Umiłowani! Temu żarowi, który w pośrodku was trwa dla waszego doświadczenia, nie dziwcie się, jakby was spotkało coś niezwykłego, ale cieszcie się, im bardziej jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, …Więcej
,,Cierpi każdy człowiek, jednak wydaje się, że ochrzczeni, po oznaczeniu niezatartym krzyżmem światłości, ściągają na siebie trudne doświadczenia. Jak to wytłumaczyć? Św. Piotr odpowiada:
„Umiłowani! Temu żarowi, który w pośrodku was trwa dla waszego doświadczenia, nie dziwcie się, jakby was spotkało coś niezwykłego, ale cieszcie się, im bardziej jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, abyście się cieszyli i radowali przy objawieniu się Jego chwały” (1 P 4, 12-13).
Św. Paweł wyraża się w podobnym tonie: „Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym ciele” (2 Kor 4, 17). Zatem każda próba cierpliwie przeżywana w duchu wiary zostanie uznana za znak wskazujący na Chrystusa. Nie obawiajmy się, Bóg nie dopuści, aby te utrapienia okazały się zgubne:,,
Jota-jotka
,,Wcześniej czy później, mniejsze lub większe cierpienie staje się naszym udziałem. Dla wielu spośród nas ono już jest wiernym towarzyszem i może zyskać odcień radości, o ile zdecydujemy się zrezygnować z naszej własnej woli. Jednak trzeba jeszcze uświadomić sobie, iż miłość bardziej przypomina cierpienie, aniżeli słodycz, jaką lubimy sobie wyobrażać....,,